niedziela, 4 maja 2014

Strefa mamy: Więź matki z dzieckiem.

Z reguły to właśnie my - mamy - dowiadujemy się pierwsze o tym, że nasze życie się zmieni i za 9 miesięcy na świecie pojawi się nasze dziecko. To cudowne, że natura wybrała właśnie nas - kobiety - do tej roli. Oczywiście 9 miesięcy mija w błyskawicznym tempie, każdy miesiąc, tydzień jest szczególny i ważny. Każdego miesiąca coś się dzieje, ktoś rośnie pod naszym sercem...
Rola mamy mnie niesamowicie zmieniła. Odkąd zaszłam w ciąże zmieniłam myślenie i stosunek do pewnych spraw. Stałam się bardziej rozważna, rozsądna i ostrożniejsza. Myśl o tym, że niedługo na świecie pojawi się mój synek, a ja chciałabym zapewnić mu opiekę i jak najlepiej wychować dodawała mi energii i mnóstwo optymizmu. Uważam, że to coś pięknego.. Piękne jest to jak kobieta się zmienia i może czuć się tak wyjątkowo! Taka prawda - dla tej kruszynki stajesz się całym światem! Ta kruszynka nie da sobie rady bez kochających rodziców. 
Dziś chcę się skupić tylko i wyłącznie na więzi jaka łączy matkę i dziecko. Nie podważając tu miłości tatusiowej ;), ale wydaje mi się, że to co łączy mamę i jej dziecko jest naprawdę czymś wyjątkowym, jedynym.. Jest inna niż ta płynąca ze strony ojca. Na pewno nie gorsza, nigdy w życiu, ale inna. 
Opisując to na własnym przykładzie, tak jak wszystkie posty w tym temacie - od pierwszej chwili, czyli jak zobaczyłam te "dwie kreseczki", czułam jak bardzo mocno będę go kochać (chociaż wtedy jeszcze nie wiedziałam, że moje dziecko będzie chłopcem ;)). Patrzyłam na siebie w lustro i nie dowierzałam, śmiałam się sama do siebie... To było cudowne. Gdy czułam pierwsze ruchy, było jeszcze piękniej, ta bliskość się pogłębiała, czułam mocniej obecność mojego synka. Pierwsze kopniaki - cudowne!! :)) Bardzo tęsknię za tym, uwielbiałam to. To właśnie było takie wyjątkowe - czułam to tylko ja, no chyba, że już później ktoś zauważył ;)), ale przede wszystkim to mnie spotkał ten zaszczyt ;). Cioteczki, babeczki, dziadeczki się pytali, "jak młody - kopie? W końcu ma być piłkarz!" Odpowiadałam, że oczywiście... Ale to ja tylko wiedziałam jak mocne i jak niesamowite mogą być te jego "kopniaki." 
Chwila gdy go zobaczyłam - nie do opisania. Najlepsza, najpiękniejsza, najbardziej oczekiwana w życiu. Łzy wzruszenia, jego maleńka główka, buźka, włoski jak piórka, płacz delikatny - ledwo słychać. Gdy położne położyły go przy mnie - od razu przestał płakać. Tak, usłyszał mamę... Wiedział, że jest bezpieczny, już zawsze będzie :)). 














Będąc w ciąży, pewnie jak większość mam zastanawiałam się, jak ja to sobie poradzę, skąd będę wiedzieć to czy tamto, czy usłyszę jak będzie płakał w nocy, a co, jak będę spała z nim i go przygniotę? ;) Tyle pytań, tyle myśli, jak to będzie. Okazuje się, że to się po prostu czuje. Tak, to instynkt macierzyński. Potrafiłam rozróżnić każdy płacz - płakał bo był głodny, smutny,chciał się przytulić, marudził,uderzył się - wiedziałam wszystko. Gdy spaliśmy razem nigdy nie stała mu się krzywda. Zawsze obudziłam się w nocy słysząc, że płacze. 
Czuję się za niego odpowiedzialna, jestem ostrożna. Nie chcę żeby stała mu się jakaś krzywda. Gdzie byśmy nie poszli... Widzę w każdym pomieszczeniu potencjalne zagrożenia, schody, kontakty, kubek z wrzątkiem... Wiem co robić, na co zwrócić uwagę, a sama też myślę o sobie,żeby mi się nic nie stało! Przecież teraz jestem dla niego ważna, nie poradzi sobie robaczek bez mamy. Mój uśmiech to jego uśmiech, moje szczęście to jego szczęście. Wszystko się pięknie łączy ;).
Czytając mu bajki myślę o tym jak dobrze wpływa to na jego rozwój, gdy widzę jak bawi się z dziećmi wiem, że to sprawi, że kiedyś będzie otwarty i towarzyski. Przytulam, całuję, mówię i tłumaczę. Gdy poniosą mnie emocje, krzyknę, zostawię go w pokoju płaczącego - zawsze mam wyrzuty sumienia, mimo tego, że wiem, że i takie emocje są ważne w kształtowaniu jego charakteru. Po chwili przyjdę i znów przytulę. Adaś nie jest za to na mnie zły, zawsze wystawia rączki, powie "mama", położy główkę na moim ramieniu i jest mu dobrze, wie że jest bezpieczny, że go kocham.















Teraz wszystko, całe moje życie wiąże się z nim. Idąc do sklepu częściej i na dłużej zatrzymuję się przy stoisku z warzywami i owocami. Myślę co by mu kupić, żeby zjadł coś dobrego i zdrowego. Częściej zerkam na zabawki, jakieś nowości, myślę co mogłoby mu się spodobać. Teraz lubi auta, motory, koparki. Matka ubzdura sobie: "Musimy kupić Adasiowi MOTOR!!", "Musimy kupić nowe bańki mydlane!!"
"Dziś założę mu kalosze, będzie miał frajdę z chodzenia po kałużach", "Musimy jechać kiedyś do zoo! Będzie wniebowzięty jak zobaczy słonia". Jedziemy do babci i dziadzia. Spakowana "Adasiowa" torba, sprawdzam 10 razy - pampersy, chusteczki, pieluszka, soczek, banan, danio... Jedziemy, a w drodze "Kurcze, jeszcze smoczek, zapomniałam smoczka." Wracamy się po smoczek. Mama może zapomnieć telefonu, kluczy, kurtki - nieważne, ważniejszy jest smoczek :). Wiecie o czym myślę, prawda? ;)























Przychodzi czasem gorszy dzień, widzę, że jest jakiś inny. Płacze, nie ma apetytu. Myślę sobie... "Oho, będzie chory." Nikomu nic nie mówię, zaraz Tatusiek powie, że "wykrakam." Mija dzień, dwa... Adaś chory. Wiedziałam!! Czułam.. Nie, nie wykrakałam, każda matka to widzi i czuje. Wtedy mama postawiona do pionu, ciężko mi zasnąć, jeść... Żeby tylko maluszkowi było lepiej, muszę być czujna. Czasem może i rzeczywiście niepotrzebnie się denerwuję jego przeziębieniami, ale zawsze staram się dać z siebie wszystko i pomóc mu jak tylko mogę. Z każdego "choróbska" wychodzi super, nikt mu tak nie pomoże wtedy jak mama! 
Patrzę na niego jak śpi... Zawsze to robię i zatrzymuję się na dłużej, nawet gdy mam mało czasu. Jest najpiękniejszy, najcudowniejszy, najbardziej oczekiwany. Jest spełnieniem moich marzeń! To mój syn. 
Śpi tak słodko... Przykrywam go, otulam... Potrafię się w nocy przebudzić, wstać i sprawdzić czy jest przykryty, żeby nigdy nie zmarzł. Pogłaskam po główce. Śpij aniołeczku...

Tak synku, dla Ciebie wszystko. Zawsze i na zawsze! Kocham Cię! - Mama.

Zapraszam do nas na INSTAGRAM.

Autor: Ola

20 komentarzy:

  1. Bardzo ładnie opisujecie tutaj swoje życie z maluszkami ale brakuje mi udziału w nim Waszych drugich połówek czyli mężów, może znajdzie się post dotyczący relacji Tatuś- Synuś oraz Mąż- Żona. To taka moja mała propozycja. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak pisalysmy wcześniej, ze nasz blog głównie skupia sie na chlopcach i macierzynstwie. Nieraz w postach pojawiają sie nasi mężowie, dziadkowie czy inni z rodziny. Musimy zachowac troszkę prywatności :)) mamy mnostwo pomysłów, posty sa przerozne :)) zapraszamy do czytania :))

      Usuń
  2. świetny post :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo osobisty i wzruszający post płynący z serduszka. Super..)) oby tak dalej;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Olcia, bardzo wzruszający post. Popłakałam się bo dokładnie czuje to samo co Ty. Uwielbiam swojego Stasia, jak krzyknę na niego lub coś podobnego, zawsze, ale to zawsze mam wyrzuty sumienia. Zawsze na 1 miejscu on. Cudownie jest być mamą. Ciesze się gdy rano się obudzi, przytuli i powie Kocham Cię mamo. Ciagle sie zastanawiam, co dać mu do zjedzenia, do ubrania, jakie zabawki mu kupić. To jest piękne. Gdy dzieje mu się krzywda i on płacze, to płacze razem z nim. Mam nadzieję, ze uda mi się go wychować na dobrego człowieka. Wam tego życzę z całego serca. Zdecydowanie najlepszy post na blogu. Buziaki. :) Aneta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje kochana! Nawet nie wiesz jak milo mi czytac takie komentarze :) powtarzam sie - dzieci to najpiękniejszy cud jaki moze byc.. usmiech maluchów wynagradza nam wszystko :)) duzo zdrowka dla Was :) ucaluj Stasia :*:*

      Usuń
  5. Bardzo wzruszający i pięknie napisany post! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny post :) szczególnie końcówka chwyta za serducho :) my, mamy wiemy o czym mówisz :)
    /Pati/

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku, aż się łezka w oku kręci! Cudowny post. Świetnie się czyta, widać, że pisany spontanicznie i z sercem. Oby więcej takich notek ! Tak 3maj:)) !

    OdpowiedzUsuń
  8. Mogłabym tak czytać i czytać... Niedosyt tych pięknych słów! W takim zagonionym świecie słyszeć, tudzież czytać to, w jaki piękny sposób odbierasz macierzyństwo w tak młodym wieku to znak, że dla takich momentów warto żyć! :) :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Serdecznie Wam dziekuje :* bardzo milo mi to czytac :) zapraszam czesciej :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super Oluś, świetnie się czyta i ujęłaś odczucia chyba każdej matki, moje na pewno :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Olu widać,że jesteś dobrą, dojrzałą i kochającą mamą dla Adasia :)! Piękny post ! a końcówka rzeczywiście "chwyta za serducho" :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeszcze nie jestem mama, ale często teraz o tym myślę, a po tym poście to już w ogóle cały czas :D ! Również mam obawy czy sobie poradzę, czy będę dla niego lub niej dobra mama. Dużo pytań się nasuwa.. Post naprawdę piękny :) Twoja miłość do synka jest cudna życzę Wam szczęścia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi milo czytajac te komentarze :) a jesli chodzi te wszystkie pytania związane z macierzynstwem to również mialam ich mnóstwo, ale kazda matka potwierdzi, ze naprawdę wszystko przychodzi z narodzeniem sie dziecka :)) pozdrawiam i zapraszam czesciej :))

      Usuń
  13. ale cieplutko! <3 lubie was czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny post :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Jesteś najwspanialszą mamusią na świecie!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  16. czułam się jakbym czytała jakaś piekną książkę ;) każde słowo było takie szczere, piękne, wzruszające, płynące z serca, jeśli Adaś po latach trafi na ten post to na pewno wzruszy się, tak jak każdy kto to przeczyta ;) ps. Masz dar pisania ;)!

    OdpowiedzUsuń
  17. Serdecznie dziękuję za wszystkie komentarze :) posty w tym temacie beda sie pojawiać co jakis czas, po stylizacjach i przepisach :) jesli macie jakis temat, który mozna poruszyc to możecie pisac w komentarzach :) razem z Andzia staramy sie aby blog byl prowadzony w urozmaicony sposob i tematy byly przede wszystkim dla Was ciekawe :) jeszcze raz dziekuje :*

    OdpowiedzUsuń