Jak pewnie wiecie Emil od urodzenia nie ma smoczka, za to jego pieluszka towarzyszy mu wszędzie.
To lekarstwo na wszystko, idealna przytulanka do snu i 'przyjaciel' - tak nazywa ją czasami Emiluś.
Śpi razem z nią, jedzie do przedszkola z pielusią w ręku. Już pomału byliśmy na dobrej drodze, żeby zostawiał ją w szafeczce, ale znów nie chce się z nią rozstawać.
Szczerze, sama nie wiem. Na pewno jest to już duży chłopczyk, ale przecież nie ma określonego wieku, kiedy tak ważne dla dziecka rzeczy mamy 'odstawiać'..
Dzieci są różne i mają własne potrzeby, jedną z nich jest na pewno potrzeba bliskości.
Mają swoją pypkę, pielusie, misia czy kocyk, każde coś swojego.
Sama nie wiem co będzie lepsze czy nagłe rozstanie czy stopniowe? Jak to mówią co nagle to po diable.. to jednak nie to samo co pypka, to tylko przytulanka, ale to też nie powód, żeby towarzyszyła w większości dnia.
Macie może jakieś sprawdzone sposoby? :D
Razem z Paniami w przedzszkolu staramy się troszkę ograniczać jej 'noszenie' :)
Zajęty zabawą, pochłonięty wycinaniem albo podczas szaleństwa na podwórku najzwyczajniej w świecie zapomina o niej, jednak przychodzi pora popołudniowej drzemki, jakiś malutki wypadek czy smuteczek albo po poprostu leżakowanie przed bajkami i jest niezbędna ;)
Taka mała rzecz, a znaczy tak wiele...
Wasze Szkraby też mają takie ukochane rzeczy? :)
Mamy to samo, chodzenie z pielusią to norma, Lila ją tuli, całuje, zasypia z nią i czasem się jej żali:) ale nie chcę jej jeszcze tego zabierać, bo to właśnie taki przyjaciel:) przecież dziecku nie robi to żadnej krzywdy, wiadomo z czasem trzeba będzie się stopniowo odzwyczajać, ale jest to przesłodkie :) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńU nas to samo, dodatkowo 'żucie wargi' do pieluszki :D no właśnie pomału stopniowo chce mu ograniczać :)
Usuńpozdrawiam
Ja też uważam, że każde dziecko powinno mieć coś takiego, chociażby po to, żeby się przytulić kiedy jest źle :) wydaje mi się, że nie ma sensu zabierać dziecku tego, co dla niego ważne, im starszy będzie to sam zostawi pieluszkę, nie będzie jej wszędzie nosić, a będzie tylko dla niego w jego kąciku, żeby mógł się przytulić, "pożalić" tak żeby nikt nie słyszał :) u nas niestety smoczek nadal króluje, staram się go ostatnio zastąpić przytulanką i trochę odizolować od smoczka, ale idzie ciężko... Jak Ty to zrobiłaś, że dałaś radę bez smoczka? Podziwiam :D // pozdrawiam, nat.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, to ta pielucha zamiast smoczka była zawsze od małego sposobem na wszystko, przyjaciel, który pomagał na największe zło :) a pozatym ja na początku miałam jakieś dziwne przekonanie, że każde dziecko ma smoczka i nawet go kupiłam i chciałam dawać go Emilowi, ale on nie chciał i wypluwał.. :)
Usuńpozdrawiam :)
Moje do tej pory z pieluchami i nawet im ich nie zabieram, ale na pewno przyjdzie w końcu na to czas, bądź te same zrezygnują... ;-) a to, że bez smoczka, to tak samo mam i to duży plus na pewno ! ;-)
OdpowiedzUsuńWidzę po Emilu, że właśnie sam zaczyna zwracać uwagę na to, że nikt w przedszkolu pieluszki nie nosi :P więc licze, że za niedługo sam będzie o niej zapominał, choć już teraz udaję mi się go przekonać na zostawienie jej w szafeczce :)
UsuńPatrząc na to teraz rzeczywiście dobrze, że udało się bez smoczka, choć nie raz pewnie by się przydał :)
Pozdrawiam.
Jaki słodziak, u nas pieluchę od dawna zastępuje mały słonik chociaż Maja ma już 6 lat :-)
OdpowiedzUsuńChodzenie dziecka z misiem ok, ale że szmatą? Nie ma nic gorszego, zle przyzwyczjenie.. widzę, że masz jedno dziecko z tego co widzę, bo nie wiele wiesz.
OdpowiedzUsuń